0           Muszę przyznać, że możliwość takiego oddziaływania energii, które umożliwia, jak w przypadku pani Magdaleny, powstanie nowego życia tam gdzie wydawało się to niemożliwe jest dla mnie szczególnie satysfakcjonujące i napełnia mnie nadzieją. Potwierdza to też, że energia uzdrawiająca to energia życia pochodząca od Boga, a bioenergoterapeuta po prostu umożliwia jej właściwy przepływ, kieruje nią uzupełniając energię pacjenta. Żaden człowiek nie może jej posiadać na własność i traktować jako cechę swojego organizmu. Jest też bardzo dobrze, gdy pacjent właściwie rozumie to zagadnienie, wierzy i otwiera się na działanie energii. Efekt wtedy bywa lepszy, bardziej kompletny... Oczywiście zdarzali się w mojej praktyce ludzie nie wierzący w nic, w tym również w samych siebie, a pomimo to chcący uzyskać u mnie pomoc. Ponieważ widzę aurę bardzo szybko mogłam to zdiagnozować. Zresztą zawsze przy pierwszej wizycie stawiam diagnozę (nie zdarzyło się, żeby później okazane przez pacjenta dokumenty medyczne nie potwierdziły mojej diagnozy). Bardzo często w takich przypadkach stwierdzam blokadę centrów energetycznych (tzw. czakramów). Dopóki są one zablokowane nie można wiele pomóc. Zdarzyło mi się odblokować człowieka, u którego funkcjonował w praktyce jeden czakram tzw. koronny znajdujący się na sklepieniu czaszki. Sytuacja taka trwała od lat. Człowiek ten praktycznie nie funkcjonował. Zabieg trwał 7 godzin. Obecnie osoba ta jest sprawna zdrowa i zadowolona z życia.

Podsumowując: mam bardzo dobre osiągnięcia w leczeniu większości chorób, włącznie z tymi, w których medycyna tradycyjna jest bezradna i nie daje żadnych szans na wyleczenie. Wiele razy w życiu słyszałam od pacjentów słowa wdzięczności za wyleczenie, a nawet uratowanie życia...